Picasso - Portret Kahnweilera |
O tym, kto i dlaczego wystawiał lub nie wystawiał się na Salonach, ile kiedyś zarabiali malarze i dlaczego im to wystarczyło, co wtedy myślano o 'dada' i o początkach pierwszej wojny światowej z perspektywy sztuki.
Książka ma formę wywiadów, ale nie takich dzisiejszych, czyli nie krótkie pytania i trochę dłuższe odpowiedzi. Kahnweiler opowiada, wciągając nas w paryski świat sztuki przed-w trakcie-po-wojennej.
Moja ulubiona historia jest o tym, jak musząc uciekać w czasie wojny z Francji do Włoch, pozostawił przeszło 800 prac wymienionych wcześniej kubistów w swojej galerii z nadzieją, że kiedyś po nie wróci. Po prostu zamknął galerię i wyjechał. Miał później okazję sprzedać ich archiwa amerykańskiemu kolekcjonerowi, czego (niestety) nie zrobił. Żołnierze rozgrabili kolekcję. Wszystkie obrazy zostały sprzedane za bezcen na licytacji. Gdyby wcześniej je zabezpieczył - byłby po powrocie do Francji miliarderem, a gdyby sprzedał je wtedy swojemu koledze z Ameryki...
Na koniec cytat:
"(...) - Kiedy przyszedł do pana Picasso?...co było dalej? Zapraszam do lektury.
- Opowiem panu, jak to było. Pewnego dnia siedziałem w moim małym sklepiku, wszedł młodzieniec, w którego wyglądzie było coś niezwykłego. Miał kruczoczarne włosy." Był mały, krępy, źle ubrany, buty jego pokryte kurzem były w bardzo złym stanie, ale miał oczy, które wydały mi się wspaniałe. Ten młody człowiek nic nie mówiąc zaczął oglądać obrazy i obszedł dokoła sklepik mając nie więcej jak szesnaście metrów powierzchni, po czym wyszedł. Powrócił nazajutrz, ale tym razem przyjechał dorożką w towarzystwie pewnego pana (...)"
1 komentarze:
Lubie picassa
Prześlij komentarz